Gdyby nie instruktor jazdy Scott, gdyby nie jego wybuch, co myśli o całej kobiecości Poppy, gdyby nie enraha-enraha, to filmu już w ogóle nie dałoby się oglądać. Poza tym film męczy i irytuje. Jeśli tak ma wyglądać entuzjazm do życia, to ja wysiadam. 2/10 - ocena idzie w górę za tę jedną scenę.
"Enraha Poppy...na Boga En-ra-cha!"-cha cha cha;)-zgadzam sie, instruktor jazdy rzadzi na calej lini, kolejny raz sie przekonuje, ze czlowieka nie ocenia sie po jego gebie, ale innej... w roli zmierzlego Scotta sobie nie WYOBRAZAM...
Ogolnie gdyby nie slodka buzia Poopy, filmbylby jeszcze slabszy, ale jako byly emigrant;) zawsze ze szczerym entuzjazmem podchodze do kazdej, obyczajowej produkcji wyspiarzy...