Recenzja filmu

Partner (1996)
Donald Petrie
Whoopi Goldberg
Dianne Wiest

Feministyczny Robert S. Cutty

Gdy w 1979 roku Francja wypuściła do kin obraz "Wspólnik", przeszedł on bez szczególnego echa, ale miał za zadanie wyśmiać tamtejsze francuskie elity i ich pogoń za blichtrem i sławą, które nie
Gdy w 1979 roku Francja wypuściła do kin obraz "Wspólnik", przeszedł on bez szczególnego echa, ale miał za zadanie wyśmiać tamtejsze francuskie elity i ich pogoń za blichtrem i sławą, które nie zawsze były taki realne, jak im się zdawało. Dzisiaj, gdy Hollywood i show-biznes scaliły się w jedno (kręci się biografię o świeżo upieczonych muzykach), dużo łatwiej jest kontrolować umysły wielu ludzi podatnych na znane nazwisko. Ale i w regułach dosłownie czystego biznesu są szanse na zabawę w taki show biznes, wystarczy, że przystosujemy scenariusz "Wspólnika" na amerykański grunt i zabawa zaczyna się na całego w nowej wersji filmu, zatytułowanej "Partner".

Laurel Ayres (Whoopi Goldberg), bizneswoman na Wall Street jest geniuszem inwestycyjnym. Intuicja nie zwykła jej zawodzić. Jednakże, jako że jest kobietą (do tego nieatrakcyjną i rasy czarnej), wyniki jej pracy nie przekładają się na szczególny szacunek ze strony szefów - mężczyzn. Laurel postanawia porzucić stanowisko bez przyszłości i założyć własną firmę. Ponieważ zainwestowane pieniądze się nie zwracają, zamierza wziąć potencjalnych inwestorów podstępem. Wymyśla wspólnika - mężczyznę i zanosi efekty ich "wspólnej" pracy do szychy biznesu Donalda Fallona (Eli Wallach). Efekt: Fallon z miejsca jest zainteresowany i nagradza tajemniczego pana Roberta S. Cutty'ego i Laurel Ayres pokaźną sumą pieniędzy. Laurel może już teraz powołać swoją firmę do życia. Nie podejrzewa jednak, że zmyślony Robert Cutty zacznie wymykać jej się z rąk, a liczba jego wielbicieli będzie równa fanom Lady GaGi na Facebooku. Nie wystarczą już ciągłe wymówki, iż Cutty jest nieobecny z powodu wielu interesów prowadzonych na świecie. Opinia publiczna będzie domagała się wizyty z Cuttym. Przyparta do muru Laurel będzie musiała wyplątać się z kłopotów, które sama sobie sprawiła...

"Partner" to przede wszystkim opowieść i wielkich pieniądzach, ale zdecydowanie połowa tego filmu to sprytnie podane drugie dno, które nawołuje do poszanowania wartości pracy kobiet, równej, a czasem nawet przewyższającej wartość pracy mężczyzn. Nie zapominajmy, że temat dotyczący zarobków względem płci wywołuje obecnie coraz większe kontrowersje. "Partner" to właśnie taka zapowiedź nadchodzących zmian, kiedy to równouprawnienie obejmie wszystkie dziedziny życia.

Odgrywająca pierwsze skrzypce Whoopi Goldberg zaprezentowała po raz kolejny wachlarz swoich komediowych możliwości, nie porzucając przy tym dramatycznych cech swojego zawodowego wizerunku, jaki pamiętamy z "Uwierz w ducha". Podała nam w humorystyczny sposób opowieść o tym, jak jednym nazwiskiem i sfałszowaną dokumentacją, można zmanipulować całą rzeszę ekonomistów, dziennikarzy i biznesmenów obnażając ich głupotę i pogoń za pieniędzmi.

Szalona zabawa w przebieranki i oszustwa jest cwana, ale intencje Laurel Ayres są słuszne. Mimo że ujawnia na każdym kroku swoją kompetencję, to jednak wszystkie zasługi przypadają fikcyjnemu wspólnikowi. Wszystko to zmierza do zakręconego finału, w którym gdyby nie pomoc opanowanej jak zawsze sekretarki Sally Dugan (Dianne Wiest), nasza bohaterka z pewnością nie domyśliłaby się wielu tak jasnych rzeczy...

Co prawda, sprawnie poprowadzony scenariusz zawiera wpadki, jak np. typowe dla Hollywood zakończenie, to jednak przyznaję, że taki feministyczny manifest, jaki da się usłyszeć przed napisami końcowymi, był obrazowi potrzebny, bo wyciągał na światło dzienne całą smutną prawdę o tym, kim jest kobieta i jaką pełni rolę we współczesnym biznesie. Co prawda kontrowersyjna jest również kwestia ukrytego między wierszami rasizmu, ale z tego problemu udało się wybrnąć. Nie zapominajmy, że Whoopi widzowie nie kojarzą z kolorem skóry.

Warto wspomnieć o świetnych postaciach drugoplanowych, którzy uczyniły całe show jeszcze zabawniejszym. Mowa tu przede wszystkim o rywalu głównej bohaterki, sprytnym i przebiegłym Franku (w tej roli kojarzony stereotypowo z planem drugim Tim Daly), uczciwej i szlachetnej Sally (oscarowa Dianne Wiest w nieco lżejszej kreacji), pociesznym Donaldzie Fallonie (Eli Wallach) i jego maklerce Camille (Bebe Neuwirth), która w ironiczny sposób przedstawiła rolę płci pięknej w tymże fachu.

Miła, przyjemna komedia na niedzielne popołudnie, a przy tym niesamowita zabawa w wytykaniu przywar męskiej części widzów. Polecam.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones