Mogłoby się wydawać, że premiera nowej wersji montażowej "
Kaliguli" ucieszy reżysera
Tinto Brassa, który stoczył o film boje z producentem
Bobem Guccione i chciał wycofać swoje nazwisko z napisów. Niestety: walka
Brassa wciąż trwa.
Twórca oficjalnie odciął się od "Caligula: The Ultimate Cut" i grozi pozwem.
Tinto Brass nie przyznaje się do nowej wersji "Kaliguli"
"Caligula: The Ultimate Cut" we środę pokazano na festiwalu w Cannes. To zupełnie nowa wersja montażowa filmu, który miał pierwotnie premierę w 1979 roku. Powstała ona od nowa na podstawie ponad 90 godzin oryginalnych negatywów i zawiera niewidziane dotychczas sceny z udziałem takich aktorów jak
Malcolm McDowell,
Helen Mirren i
Peter O'Toole. Film trwa obecnie 173 minuty i prawdopodobnie bliżej mu do tego, co 40 lat temu myśleli, że tworzą aktorzy, zanim producent
Bob Guccione nie dokręcił powstałych bez ich udziału niecenzuralnych sekwencji mających "wzbogacić" film.
90-letni Tinto Brass opublikował oficjalne oświadczenie, w którym dystansuje się od nowej wersji filmu i zapowiada, że pójdzie ze sprawą do sądu.
Liczne i bezowocne negocjacje - najpierw z Penthouse'em, a potem z różnymi niejasnymi podmiotami - żeby zmontować materiał, który nakręciłem, i który znaleziono w archiwach Penthouse, trwały latami. Obecnie stworzono wersję filmu bez mojego udziału. Jestem przekonany, że nie odzwierciedla ona mojej artystycznej wizji, napisał
Brass.
Jak powszechnie wiadomo, to właśnie proces montażu kształtuje mój bardzo osobisty reżyserski styl. Jeśli nie mogę zmontować filmu, nie rozpoznaję go i nie uznaję autorstwa tej nowej wersji "Kaliguli". Istnieje szereg wersji "Kaliguli" zmontowanych przez różne osoby, w tym Boba Guccione. Ale żadna z nich nie odzwierciedla mojego oryginalnego pomysłu. Canneńska publiczność będzie więc wprowadzona w błąd przez arbitrarne wykorzystanie mojego nazwiska. Na chwilą obecną nie mam więcej do dodania. Moi prawnicy zajmują się tą sprawą, podsumował reżyser.
"Kaligula" - wielka "ukryta" rola Malcolma McDowella?
Magazyn Variety nazwał skończoną wersję "moralnym Holocaustem", a krytyk Roger Ebert pisał, że to "odpychający, bezwartościowy śmieć". Film był jednak box-office'owym sukcesem i z czasem narosły wokół niego legendy.
Historie o tym, czym mógł być "Kaligula", są już legendarne w filmowych kręgach, powiedział odpowiedzialny za nową wersję producent
Thomas Negovan.
W nowej wersji montażowej oddajemy hołd oryginalnemu scenariuszowi. Kaligula Malcolma McDowella zaczyna jako przestraszony młody człowiek, który dochodzi w końcu do władzy i ulega pokusom dewiacji, coraz bardziej odklejając się od rzeczywistości. Ostatecznie godzi się ze sobą w sensie egzystencjalnym. Ten łuk narracyjny jest całkowicie nieobecny w wersji, którą świat zna od dekad. Malcolm McDowell w tym filmie to wielki aktor u szczytu formy. Jestem podekscytowany faktem, że niesamowita rola, jaką zagrał tyle lat temu, przejdzie wreszcie ze sfery mitu prosto na wielki ekran. McDowella mogliśmy oglądać ostatnio m.in. w filmie "
Ojciec Stu". Zobaczcie jego zwiastun: